Jakimż trzeba być sadystycznym obrydlem, żeby tak stać i walić do przerażonych kaczek z
dwururki! O, spada, trafiłem! Krzyczy, kwili — o, to mnie rajcuje najbardziej! Aż coś w gardle dławi, aż ciarki pod spodniami biegną. A wiecie, co się robi, gdy ranny ptak pada do stóp myśliwego lub przynosi mu go pies? Ano, sru! O kant buta! My, normalni ludzie, chodzimy ze swoimi chorymi zwierzętami do weterynarza, a taki sobie postrzela do kaczek dla frajdy i jeszcze zadowolony z siebie poklepie psiaka. Bigosik, wódeczka, msza święta z zabitym dzikiem pod ołtarzem. Elyta!
hartman.blog.polityka.pl, 24.11.2013