Z próby kradzieży zawsze usiłowano się wyłgać, jak ów niezdarny złodziejaszek, który badającemu go instygatorowi koronnemu, a więc ówczesnemu śledczemu, tak zeznał w 1788 roku do protokołu: „Pierwszy raz zostaję w niniejszym areszcie w porozumieniu, jakobym na poczcie pewnemu Francuzowi miał do kieszeni sięgać i chustkę
onemu wyciągnąć, czego by mi ten Francuz w żaden sposób nie dowiódł, ponieważ rzeczonej chustki
onemu nie brałem, lecz ją znalazłem przy nogach Francuza i tę zaraz okazałem, pytając się czyja by była, a Francuz okrzyknął mnie, jakobym mu ją z kieszeni wyjął, a tak oddał mnie pod wartę (...)”. Jak z tego widać, główna złodziejska zasada: „Nawet jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja” — była stosowana od wieków.
NKJP: Stanisław Milewski, Szemrane towarzystwo niegdysiejszej Warszawy, 2009