Szczerze? Nie ma czegoś takiego jak
symetryzm w czystej formie. Nie istnieje wspólny pogląd na wszystkie sprawy w państwie, który można zmieścić w tym jednym terminie. Nie ma trzeciej drogi politycznej, rozpiętej pomiędzy
PiS-em a liberalną opozycją, reprezentowaną głównie przez Koalicję Obywatelską, wspólnej dla powiedzmy Łukasza Warzechy i Grzegorza Sroczyńskiego. Nie ma też wreszcie grupy ludzi głoszących, że obie opcje są jednakowo złe, a winy zawsze być równomiernie rozłożone. Ja tak na przykład wcale nie myślę.
Piotr Zaremba, sdp.pl, 12.10.2018
Autorzy książki „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy” w 2016 r., zaraz na początku rządów PiS, wprowadzili pojęcie
symetryzmu do słownika języka politycznego. W ich ocenie PiS demolujący ład konstytucyjny, praworządność, media, system edukacyjny, prawa kobiet i prawa mniejszości nie mógł być traktowany na równi z innymi partiami politycznymi. Symetryści zaś — dziennikarze, komentatorzy, eksperci i wyborcy — nie dostrzegają wyjątkowości obecnej władzy i, jak twierdzą, zachowują równy, właśnie symetryczny dystans do wszystkich sił polskiej sceny politycznej, w efekcie jednak taki sam do demokratów i do autokratów.
Zdaniem autorów pojęcia
symetryzmu przyczyniło się to do „unormalniania” systemu, który jawnie odchodzi od zasad liberalnej demokracji. Książka pokazuje dzieje
symetryzmu w ostatnich siedmiu latach, jest również zbiorczą polemiką z adwersarzami.
polityka.pl, 8.09.2023