Rzecz bowiem w tym, że śmiech, który wydaje się nam najbardziej pozytywną, a przez to niegroźną emocją, nie jest wcale czymś niewinnym. Historycy emocji (są tacy) przypominają, że już renesansowi myśliciele wskazywali na związek śmiechu z
pogardą i nienawiścią. Brytyjski historyk idei Quentin Skinner cytuje włoskiego humanistę z przełomu XV i XVI wieku, Baldassare’a [sic! — D.S.] Castiglionego, który pisał, że kiedykolwiek się śmiejemy, zawsze drwimy i kpimy z kogoś lub czyichś słabości. Inni pisarze tej doby uznawali, że śmiech wywołują czyjaś brzydota, deformacja czy nieszczerość, które to cechy wiodą nas do uczucia
pogardy. Dla filozofów takich jak Kartezjusz czy Hobbes, śmiech wiąże się z poczuciem własnej wyższości.
klubtygodnika.pl, 28.02.2016