Partyzanci z gór zaprowadzili w mieście swoje prawa i zwyczaje. Podzielone między siebie urzędy, dzielnice, budynki zaczęli traktować tak samo, jak kiedyś doliny i górskie przełęcze, będące bezpiecznym azylem i podstawą egzystencji. Przez lata żyli w górach w ciągłym zagrożeniu, jak zaszczute zwierzęta, teraz więc, w mieście, również nie potrafili wyzbyć się nieufności wobec obcych. Bijąc się o miasto, nie zważali na jego cierpienia, nawet ich nie dostrzegali. Ulice były dla nich jedynie wąskimi wąwozami. Niszczyli stolicę, nie zaprzątając nawet sobie głowy myślą, że w ten sposób czynią ją swoim wrogiem
po wsze czasy. Wszystko legło w gruzach.
NKJP: Wojciech Jagielski, Modlitwa o deszcz, 2002