Wszystkie przykłady
patodeweloperki przebija jednak „azjatycka” część Warszawy. Mowa o osiedlu, które mieszkańcy stolicy ochrzcili mianem „Hongkong na Woli”. Warszawski deweloper zbudował w ogromnej ciasnocie potężne molochy. Próżno szukać wokół nich zieleni. Niech jednak nie zwiedzie nas ogrom całej inwestycji — w środku większość mieszkań nie przekracza wielkości 25 metrów kwadratowych.
money.pl, 18.08.2021
Podwyższanie opłat to dojenie mieszkańców. Miasto miało z opłat tworzyć nowe miejsca parkingowe, a likwiduje. Dodatkowo w zmowie z
patodeweloperką dewastuje przestrzeń publiczną, zezwalając na wciskanie w tkankę miejską multum obiektów z deficytem miejsc parkingowych. Potem zapychane są sąsiednie ulice, że przejść nie można.
komentarz pod artykułem, 24kurier.pl, 11.01.2021
Chodzi mi od początku o korzystanie ze sformułowania „
patodeweloperka” w stosunku do inwestycji, których jedynym przewinieniem jest fakt posiadania układów mieszkań, które ktoś uważa za nietrafione lub ze względu na zbyt wymyślną nazwę. Określenie „patologia” jest dość mocne i moim zdaniem powinno odnosić się do sytuacji, w których realnie deweloper ma coś za uszami. Nieterminowe przeniesienia własności, brak odbiorów technicznych, błędy projektowe czy olewanie klientów w okresie gwarancji to są moim zdaniem powody do nazywania dewelopera oszustem i złodziejem, a nie to, że zaprojektuje mieszkanie w trójkąt. Rozumiem, że korytarz na 10 m długości może być zabawny i wzbudzać zdumienie, ale nazywanie zaraz kogoś chciwym, bo zaprojektował taki lokal?
komentarz na forum, wizaz.pl, 21.11.2020