Pastereczka opowiadała mu o wężach w złotych koronach, co siedzą pod kamieniami. Sama składała tajemnicze ofiary z małych błyszczących kamieni. Przyjmował jej słowa jak objawienie.
A jeśliby komuś się wydawało śmieszne, że dorosły mężczyzna, uznany poeta, apoteozuje biedną
pastereczkę, w ćwiekach jej chodaków widząc półksiężyce, przypomnę, że już kiedyś była we Francji taka pasterka, analfabetka, prawdziwa „córa pól” (...) I ona wychowała się w okolicy, gdzie żywe były jeszcze tradycje celtyckie, wiara we wróżki, cudowne drzewa i kamienie oraz zjawy. Przeszła do historii jako Jeanne d’Arc — Dziewica Orleańska.
Pastereczka z Pornic, której imienia i nazwiska nie znamy, przeszła natomiast do historii literatury polskiej. No bo jak by ta historia wyglądała, gdyby w niej nie było
Króla-Ducha?
NKJP: Jan Zieliński, Słowacki. SzatAnioł, 2009