Na widok recepcjonistki zboczył z obranego kursu i, zataczając się, podszedł do kontuaru recepcji. Jedną ręką oparł się
oń, a drugą sięgnął zachłannie w stronę siedzenia mojej rozmówczyni.
— Panie Józiu! — zwróciła się do portiera właścicielka przedmiotu pożądania, czyniąc zgrabny unik przed wyciągniętą dłonią flirciarza. — Niech pan pomoże gościowi trafić do toalety.
NKJP: Jeremi Przybora, Przymknięte oko opaczności, 1994