J.K. Rowling sama niedawno oberwała bezlitosnym ostrzem
cancel culture, stając się w dyskusjach na Twitterze i Facebooku „popularną pisarzyną”, podczas gdy jeszcze kilka miesięcy temu była „poczytną pisarką i autorką bestsellerowych powieści”. Awantura o J.K. Rowling dotarła i do Polski. W kraju, gdzie osoby transpłciowe wciąż muszą pozywać swoich rodziców, by móc prawnie zmienić płeć, są osoby gotowe pokłócić się na śmierć i życie o to, czy J.K. Rowling słusznie ma problem z określeniem „osoba menstruująca”, a także przekreślić jej dotychczasowy dorobek i aktywność społeczną.
krytykapolityczna.pl, 17.07.2020
Jednak nie o takie działania w
cancel culture chodzi. Chodzi o wymazywanie ludzi z powodów błahych, ale i wysoce subiektywnych, zależnych od ideologii, przynależności partyjnej, światopoglądu. Skutki bywają poważne. Niektórzy tracą pracę i dostają
wilczy bilet na przyszłość. Inni zostają zepchnięci na margines. Ci, którzy wymazują, niekoniecznie zaś odnoszą ze swojej aktywności wymierne korzyści.
Serwisy społecznościowe, główna przestrzeń
cancel culture, nie tylko więc tworzą narzędzia wymazywania, ale też same aktywnie w tym uczestniczą. Mówimy o firmach notujących wielomiliardowe zyski, które nie robią nic wbrew własnym interesom.
Wymazywanie to nagroda, ubezpieczenie i marketing. Nagroda — bo możliwość realnego uprzykrzenia komuś życia jest silnym bodźcem ułatwiającym budowanie baniek za pomocą algorytmów. Pościg za kozłem ofiarnym bez wideł i pochodni nie miałby sensu. Ubezpieczenie — bo za to, co użytkownicy publikują, platformy mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej — np. gdy w grę wchodzą treści naruszające dobra osobiste.
wei.org.pl, 26.01.2022
Zdaniem niektórych
cancel culture polega na tym, że konsumenci wzywają do bojkotu ludzi i firm, które nie zachowują się tak, jakby tego chcieli. Inni mówią o cofaniu poparcia ze względu na działania lub poglądy. Można też przeczytać, że to ograniczanie wolności wypowiedzi danej osoby na ważnej platformie publicznej albo zablokowanie dalszej kariery.
forsal.pl, 21.01.2022