Kilkadziesiąt metrów nad ziemią, zasłaniając księżyc, unosił się ćwierćmilowy odcinek autostrady. Powoli, jak na zwolnionym filmie, leciał w stronę Ayi. Aya widziała wyraźnie kawałki pokruszonych przęseł, rysunek balustrady na tle nieba. Autostrada zbliżała się, opadając w dół. Ręce Ayi otworzyły torebkę, wyłuskały z jej wnętrza papierosa i włożyły go do ust. W ułamku sekundy przez głowę Ayi przebiegła informacja, którą niedawno czytała w „Playboyu”:
Pall Mall miał wypuścić samozapalające się papierosy — wystarczyło się mocno zaciągnąć. Ale ten papieros nie zapalił się sam: ręce Ayi musiały odszukać zapalniczkę.
NKJP: Miejsca, Joanna Rudniańska, W.A.B., 1999 r.
Słyszałem dobiegające z salonu głosy i poczułem zapach
Pall Malli. Ragnhild znowu odwiedzała mamę. W głowie słyszałem słowa taty: „Zaczyna się” i wkurzyłem się, gdy spostrzegłem, że znów myślę jego głową, naprawdę sądzę, że „się zaczęło”. Jakie to małostkowe. Wiem, co to. To zazdrość. Nie potrafiłem znieść myśli, że mama potrzebuje kogoś poza mną. Po prostu. Kiedy już raz człowiek znajdzie się w okresie, gdy na wierzch wychodzą jego złe cechy, często pojawiają się kolejne.
Człowiek, który pokochał Yngvego, Tore Renberg, Wydawnictwo Akcent, s. 293-294, 2011 r.