Piotrowski zwrócił także uwagę, że „w pracy leksykografa istnieją elementy nie poddające się opisowi scjentystycznemu (...), a podlegające intuicji, wyczuciu językowemu, przekonaniach płynących z doświadczenia” (s. 11). Sformułowaniami tymi naraził się na
pryncypialną krytykę recenzenta, zarzucającego mu, że „odrywa leksykografię od językoznawstwa, zapominając, że bez językoznawczego punktu odniesienia opisywane słowniki stają się zbiorem propozycji wydawców, zbiorem konwencji, które trudno ocenić” (Miodunka 1995: 74). Krytyka ta była o tyle zrozumiała, że Piotrowski niewiele miejsca poświęcił uzasadnieniu swego stanowiska.
Mirosław Bańko, Z pogranicza leksykografii i językoznawstwa. Studia o słowniku jednojęzycznym, 2001, s. 11