Kiedy większość władzy w państwie spoczęła w rękach Janukowycza, rozpoczęły się rozliczenia z opozycją, stojącą za
pomarańczową rewolucją. W grudniu szef MSW w rządzie Tymoszenko i jeden z aktywistów
pomarańczowej rewolucji 2004 roku Jurij Łucenko został zatrzymany pod zarzutem nadużyć podczas sprawowania urzędu ministra spraw wewnętrznych: miał przyznać swemu kierowcy dodatek emerytalny w wysokości 40 tys. hrywien (ok. 15 tys. złotych).
tvn24.pl, 22.02.14
— (...)
Pomarańczowa rewolucja była na tyle spektakularnym wydarzeniem, że trudno ją traktować jako nieistotny szczegół dziejowy.
—
Pomarańczowa rewolucja została przez opinię światową potraktowana nierealistycznie. Wyobrażano sobie, że nad Dnieprem dokonał się cud, że Ukraina będzie nagle taka jak Polska czy Czechy. Tymczasem Ukrainę należy porównywać z byłymi republikami radzieckimi. (...) Poza tym
pomarańczową rewolucję trzeba oceniać, przyjmując długą perspektywę historyczną. Oboje zwycięzców pierwszej tury obecnych wyborów 20 lat temu nie mówiło w ogóle po ukraińsku.
Roman Szporluk w rozmowie z Filipem Memchesem, newsweek.pl, 01.02.10