Nie rozumieliśmy, po co złodziej zabrał papiery, bo w ogóle nie rozumieliśmy, że papiery mogą mieć jakiekolwiek znaczenie... Wróciliśmy do łóżek bardzo rozczarowani. Krysia wyjaśniła mi, że złodziej zapewne po ciemku nie widział, co wyjmuje z biurka. Utrwaliła nas w tym przekonaniu wizyta dwóch robotników drogowych, którzy
nazajutrz odnieśli ojcu rozrzucone po torach kolejowych bilety wizytowe oraz kilka wysmolonych listów.
Jan Brzechwa, Gdy owoc dojrzewa, 1958