Jednym z podstawowych zadań
matadora na arenie, tym, czego przede wszystkim oczekują widzowie, jest uczynienie ze spotkania oko w oko z bykiem rytuału, którego poszczególne etapy są przewidywalne, ale jednocześnie nie pozbawione dozy tajemniczości i niepewności — grozy i podniecenia. (...)
Rytuał wymaga, by aktorzy: ludzie i byk, zagrali właściwe sobie role. Nie ma tu mowy o dowolności i swobodzie — nawet od byka, który odgrywa swoją rolę w „naturalny” sposób, oczekuje się właściwej mu odwagi i dzikości. (...)
Błędem byłoby sądzić, że korrida jest dla każdego
matadora zajęciem powszednim, że nie targają nim żadne emocje przed walką, że podchodzi do walki rutynowo. Oczywiście, dużo w tym względzie zależy od doświadczenia
matadora, ale każdy z nich przed walką zwykle odczuwa niepokój i charakterystyczną dla aktorów tremę. W końcu przecież
matador wychodzi na scenę, przed widownię — z reguły stawiającą wysokie wymagania.
Magdalena Ziółkowska-Kuflińska, W pogoni za bykiem. Fenomen corrida de toros, Kultura i Społeczeństwo, nr 2, Antropologia i teatr, 2012, s. 163–164