Jasne, uwielbiam ocet balsamiczny, który w
Modenie osiągnął status (i ceny) boskiego eliksiru, ale to chyba nie to. Ale skoro to rubryka o winie, to i ono pojawić się musi, z wyjaśnieniem, że
Emilia-Romania nie kojarzy się z winem. A powinna, w końcu tu powstaje winiarski produkt eksportowy numer jeden Włoch (tak przynajmniej było jeszcze kilka lat temu), czyli…
lambrusco. To ono, na swoje nieszczęście, podbiło Amerykę, ale o tym za chwilę. Nic dziwnego, że jedyne w świecie Muzeum Lambrusco otwarto kilkanaście kilometrów od Modeny i domu Pavarottiego.
R. Mazurek, rp.pl, 14.04.2023