Słonimski nie był człowiekiem praktycznym, może jednak nie do tego stopnia, jak uważała jego synowa. Za pieniądze uzyskane w Londynie dzięki maszynie matematycznej wydzierżawił szmat ziemi pod Tomaszowem. Otrzymał też „listy przyznania wynalazku”, czyli patenty na rozmaite drobne udogodnienia, jak cynowanie naczyń kuchennych z lanego żelaza (w roku 1850) i sikawkę strażacką (w roku 1854).
W 1857 roku wraz z grupą warszawskich zwolenników
haskali zwrócił się do władz z prośbą o zezwolenie na wydawanie pisma periodycznego, które nosiłoby tytuł „Ha Izraeli” — „Izraelita”. Miało być redagowane w połowie po polsku, w połowie po hebrajsku.
NKJP: J. Kumaniecka, Saga rodu Słonimskich, 1993
Wszystko to musiało sprawić, że żydowski ruch oświeceniowy w Królestwie Polskim przybrał sobie tylko właściwe kształty. Fakt ten, jak sądzę, nie powinien skłaniać do odmawiania
polsko-żydowskim modernizatorom miana maskili, ale raczej pobudzać do refleksji nad wielością dróg wschodnioeuropejskiej
haskali (czy może wschodnioeuropejskich „
haskal” w liczbie mnogiej) i zależności jej licznych wersji od kształtujących je czynników lokalnych. Bo ostatecznie elementów wspólnych było nieporównanie więcej niż — często drugoplanowych — różnic. Podkreślam owe podobieństwa, bo to, by
polsko-żydowską wersję modernizacji nazwać właśnie
haskalą, a nie „asymilacją” czy jakąkolwiek inną wersją modernizacji żydowskiej, wydaje się istotne tak dla właściwego zrozumienia historii owego ruchu w Królestwie Polskim, jak i — znacznie ogólniej — dziejów oświecenia żydowskiego w Europie Środkowej i Wschodniej.
NKJP: Midrasz, nr 74