Taki obywatel zgorzkniały od firmowych komunikatów, że w spółce dobrze, że wyniki do przodu, a u niego ciągle ta sama
bida, szuka ujścia dla emocji.
money.pl, 28.03.13
— Jakie to kochane dziecko było — mówi pani Helena. — Dobrze się uczyła i złote serduszko miała. Ja w gastronomii pracowałam, byłam kierowniczką restauracji Polonia, więc w tych najtrudniejszych czasach powodziło nam się całkiem dobrze. Konwojenci do domu przywozili mi mięso, wędliny, wyroby czekoladowe, a ta smarkula wszystkie łakocie wynosiła na podwórko dla dzieciaków, bo tu u nas na Tatarach to straszna
bida była. Mieszkała u mnie do Drugiej Generalnej Komunii Świętej, bo u nas dwa lata po Pierwszej Komunii jest następna wielka uroczystość.
Gazeta Wyborcza, 9.12.1999