Ten skromny urzędnik, który zresztą korzystał kilkakrotnie z jej dyskrecji, poprosił ją do gabinetu i poinformował konfidencjonalnym szeptem, że dyrektor kazał mu dzisiaj dorobić kluczyk do jej skrytki, a następnie przekazać go mężczyźnie, który wylegitymuje się jako nadwachmistrz Eberhard Mock. Pani Woermann zrobiło się słabo. Wydała panu
Reichowi dyspozycję zlikwidowania skrytki, mimo iż opłacona była do końca sierpnia. Na jego ręce złożyła ponadto pisemną decyzję, aby listy przesyłano na jej adres domowy.
NKJP: M. Krajewski, Dżuma w Breslau, 2007