Jakiś czas temu kupiłam mężowi biografię Barei. Bo lubi. I Bareję, i książki. Ja też lubię. Więc pożyczyłam sobie prezent (komu właściwie go kupiłam?) i poczytałam.
O tym, jak złą opinię miał Bareja w środowisku filmowego
high-life’u. O cenzurze i tych
śmieszno-strasznych czasach. I o ulubionych postaciach: kobiecie z wąsem i facecie w spódnicy. I zastanawiam się, komu było trudniej: Ewie Błaszczyk stać się Marianem Koniuszką czy Wojciechowi
Pokorze Marysią? Coś mi się zdaje, że
Pokora musiał wykazać się... większą pokorą. Podobno casting do roli adiunkta Rochowicza alias Marysi wyglądał jak festiwal transwestytów. Przez kilka dni Jacek Fedorowicz, Janusz Gajos i Wojciech
Pokora właśnie w damskich ciuszkach wykonywali rozmaite czynności pomocy domowej. Nie zazdroszczę. Podziwiam.
przewodnik-katolicki.pl, 4.02.2018