Chapeau bas za odważną decyzję, żeby obsadzić role aktorami, nie zaś śpiewakami z dorobkiem (choć każdy tu chyba mniejsze lub większe sukcesy w tej dziedzinie tak czy owak miał), chapeau bas za nagrywanie bezpośrednio na planie, zamiast sztucznego ruszania ustami i podkładania gotowców. I na tym ukłony raczej się kończą, bo to, jak niektóre z utworów są tutaj miażdżone, woła niekiedy o pomstę do nieba.
iwoman.pl, 26.01.2013