Wczesnym rankiem, gdy rodzice leżeli jeszcze w łóżkach, wszedłem do sypialni i wyrecytowałem wiersz bez
zająknienia (...)
Jan Brzechwa, Gdy owoc dojrzewa, 1958
(...) I nie wiem, co było pierwsze, czy myśl, która przeleciała jak błyskawica, że to, co mówię, to łgarstwo, czy też paraliżujący ból po lewej stronie... Może najpierw poczułem przeszywające ukłucie, a potem przyszła ta myśl. Ból był tak silny, aż bałem się, że stracę przytomność. Mimo to bez
zająknięcia kontynuowałem: — Zdaję sobie sprawę, że to może być dla wielu z nich zaskakujące, ale takie są prawidła rynku.
NKJP: Dawid Bieńkowski, Nic, 2005