Całe lata podróżowałem ciągnąc za sobą
walizę ze skrzypiącymi, powyginanymi kółkami i wydawało mi się, że wszystko jest w porządku. (...) Aż pewnego dnia koleżanka Iwonka rzekła:
— Durniu ty, czemu nie kupisz sobie dobrej walizki?
— Dobrej, czyli jakiej?
— Takiej, której się nie ciągnie. Takiej, którą lekko przytrzymujesz za pałąk i ona sobie jedzie obok ciebie.
To było jak odkrycie Ameryki. Za bodajże 600 złotych kupiłem sobie nie jedną, a dwie (druga mała) walizki i od tamtej pory patrzę z politowaniem na tych wszystkich, którzy muszą użerać się z tanimi
walizami.
Tomek Tomczyk, Bloger, 2012, s. 100