W miarę lat, porwany własnym życiem, swoją pracą, zespołem artystów, z którymi los dzielę, Paryżem, do którego ruszam w 1924 roku, przestaję śledzić losy pism Brzozowskiego. Jeżeli natrafiam w prasie polskiej, którą czytam dorywczo, na artykuły o nim, to zawsze i jeszcze o „sprawie”: był czy nie był zdrajcą? Szkalowany przez ideowych przeciwników, których nie szczędził, posądzony o to, że był konfidentem
Ochrany. Duża część opinii polskiej wierzy bardziej „nawróconemu” agentowi
Ochrany, który się sam przyznaje, że torturował więźniów, jak świadectwom samego Brzozowskiego i jego przyjaciół. Jeszcze w 1918 roku Żeromski, propagując ideę stworzenia Akademii Literackiej, żądał przede wszystkim wyjaśnienia tego ciążącego na Brzozowskim zarzutu: albo zostanie on uniewinniony, albo wina jego zostanie ustalona, a pisarstwo jego wówczas ma być skreślone z roczników kultury polskiej.
NKJP: J. Czapski, Patrząc, 1996
Bartoszewicz jako kierownik Referatu Broni Podwodnej, do którego należały wszelkie sprawy związane z dostawami, protegował przedsiębiorstwo Karol Marszałek i
S-ka, ciągnąc z tego spore korzyści. Smaczku aferze dodawał fakt, że Marszałek był kiedyś szefem
ochrany carskiej, a Bartoszewicz służył do 1917 roku w marynarce rosyjskiej, wstępując następnie do korpusu generała Józefa
Dowbór-Muśnickiego. W styczniu 1927 roku Bartoszewicz skazany został na 5 lat ciężkiego więzienia i wydalenie z wojska. W uzasadnieniu wyroku podkreślono, że sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących, a obciążającymi były: nieprzyznanie się do winy, wielokrotność przestępstw i zacieranie śladów, a także fakt, że „posadził na ławie oskarżonych czystych i sumiennych oficerów”.
S. Milewski, Ciemne sprawy międzywojnia, 2002