Gdy się po całym dniu wracało o
nowiu do stajni, siano rzucone za drabinkę czuć było nawozem, a sieczkę, do której wsypano kwartę owsa, kozimi bobkami.
Zanim sięgnęło się wargą po garść siana, zanim wydmuchało się nozdrzami parę ziarenek owsa z żytniej sieczki, zmęczenie zwalało cię z nóg.
NKJP: Tadeusz Nowak, Półbaśnie, 1976
To musiała być ona, łowczyni Artemida, córka Latony, smukła jak sosna wykołysana wiatrami wysoko w górach, przewyższająca wzrostem towarzyszki, o włosach srebrnych jak sierp miesiąca na
nowiu, ruchach ostrożnej łani.
NKJP: Ewa Nowacka, Może nie, może tak, 1976