(...) tym bardziej że synowie
harkisów nie są odpowiedzialni za „błędy” swoich ojców, a nawet nie brali w tym udziału.
JV: Buteflika miał rację, kiedy na postawione mu pytanie odpowiedział: „A co robicie z Paponem?” — w domyśle: co wy robicie dzisiaj z kolaborantami?
ALM: Nie można czynić analogii
harkisi — kolaboranci.
JV: Ci ludzie stanęli po stronie Francji. Wiemy dobrze, że dla Francuzów z Francji byli oni obcokrajowcami w ich kraju. Między Niemcem i Francuzem istnieje pokrewieństwo kulturowe, istnieje dialog. (...) Podobnie gdy chodzi o ich wojny, które są wojnami wewnętrznymi. Natomiast w Algierii ta wspólnota nie istniała. Przepaść była o wiele głębsza. Problem arabskich żołnierzy walczących u boku Francuzów nie jest algierskim problemem. Powiedziano im: „Jesteście Francuzami. Wracajcie do Francji jako Francuzi pochodzący z Algierii”. To był wybór
harkisów, żeby być Francuzami.
(...)
JV: Ale to są Francuzi szczególnego rodzaju. Zasadnicznym problemem arabskich żołnierzy walczących u boku Francji nie jest więc ich powrót do Algierii (wybrali Francję), ale żeby byli traktowani we Francji jako obywatele francuscy.
Jacques Vergès, Alain de la Morandais, Adwokat diabła, adwokat Boga, tłumaczenie Czesław Mazurek, 2010, s. 216–217
Stopa bezrobocia wśród
harkis jeszcze w 1987 r. wynosiła około 80%. Dopiero w 1994 r., a więc po 32 latach, państwo wyraziło im „uznanie Republiki Francuskiej” i udzieliło 15 tys. rodzin
harkis jednorazowej zapomogi. Od 1999 r. przyznano skromną rentę tym
harkis, którzy przekroczyli 60 lat i mają skromne dochody.
Jan Eugeniusz Zamojski, Upadek imperiów i rozwój migracji, 2003, s. 41