Nadto panna Dobrzyniecka, choć nie tak gruntownej i rozległej edukacji jak kasztelanka wizka, dała się wnet poznać w Wersalu podlaskim jako niezrównana
facecjonistka. Rozliczne rymowane zagadki i frymuśne kalambury cieszyły się ustaloną (...)
Hanna Muszyńska-Hoffmannowa, Kwitnące floksy, 1971, s. 30
(...)
Wstępu nie zaczyna autor od przybliżenia czytelnikowi biografii pisarki, co w schemacie tego typu tekstów jest zjawiskiem bardzo częstym. Na początku, gdzie zwykle znajduje czytelnik informację dotyczącą daty i miejsca urodzenia, pojawia się więc refleksja nad stosunkiem samej Szymborskiej do użytkowego charakteru faktów z życia prywatnego artysty, ich upubliczniania, co poetka czyniła niechętnie i z niemałym oporem. Ligęza zwraca uwagę, że po roku 1996 zachowanie takiej postawy stało się niemożliwe. Owa niechęć poetki z jednej strony i nachalność dziennikarzy z drugiej wpłynęły na powstanie wizerunku wykreowanego na potrzeby przestrzeni publicznej i medialnej: „Przedstawiane w mediach anegdoty i obrazy, które oddaliły się od metafizycznych przesłań jej poezji, zastępowały spójną narrację o życiu poetki, były więc rodzajem trybutu spłacanego zaciekawionej publiczności” (s. 31). Namysł nad tym, jak ten wizerunek „wesołej
facecjonistki” (określenie Bronisława Maja) funkcjonuje w świadomości jej czytelników i jakie są tego konsekwencje, zajmuje nie tylko Wojciecha Ligęzę, ale także badaczy współczesnej kultury coraz bardziej zdominowanej przez zjawisko medialności.
Magdalena Machała, Wojciech Ligęza o poezji Szymborskiej raz jeszcze, rocznik.biblioteka.krakow.pl, 2017