Jedliśmy ryby z naszych stawów, a więc szczupaki (lewiatany dwudziestopięciofuntowe!), karasie w śmietanie, liny na szaro z rodzynkami i migdałami, raki, jajka faszerowane w skorupach, wszelkie jarzyny, grzyby, rydze, sztuka mięs z ćwikłą lub cebulowym sosem, pieczony drób i potrawki z niego znakomite, zawiesiste zrazy z kaszą tatarczaną, kotlety różne, pilawy po tatarsku, opiekane jak babki a soczyste, kołduny litewskie (nie mniej pół kopy na każdego).
Jadało się własne zające, sarny, dziki, czasem łosie, cietrzewie, jarząbki, czasem głuszce i dropie, a z mącznych potraw – łazanki, małdrzynki, oładki, naleśniki z serem lub konfiturami, wreszcie kisiele, kremy, suflety,
blamanże.
rp.pl, 8.02.2014
Do ukochanych krakowskich ciast zaliczyć trzeba też puszysty sernik po krakowsku z charakterystyczną kratką z ciasta i strudel z jabłkami - kolejną przywiezioną z Wiednia spuściznę XVIII i
XIX-wiecznej historii Krakowa.
Krakowianie słodycze kupowali w delikatesach i cukierniach, powodzeniem cieszyły się nie tylko torty, ale i nadziewane karmelki, długie, prostokątne cukierki wieszane na choince - wspomina Stanisław Broniewski w „Igraszki z czasem, czyli minione lata na cenzurowanym”. W ofertach sklepów można znaleźć także
blamanże (blanc manger), galaretki owocowe, szarlotki, owoce smażone, szwajcarskie i francuskie, a także własnego wyrobu „czokolady”.
kulinarny.krakow.pl, 10.08.2020