Gen. Sikorski starał się np. wyjaśnić Amerykanom, że „musi istnieć linia oddzielająca komunistyczną koncepcję świata, jaką reprezentuje Związek Radziecki, od ideałów zachodnich demokracji, opartych na prawach indywidualnych. Ta linia demarkacyjna musi przebiegać wzdłuż linii ustanowionej w traktacie w Rydze” (z protokołu rozmowy odbytej 4 stycznia 1943 z Sumnerem Wellesem). Takiej pięknej, retorycznej wolty, dobrze zrozumiałej dla Polaków, Amerykanie
ani w ząb nie pojmowali. Sikorski depeszował o tym do wicepremiera Mikołajczyka, a w sprawozdaniu ze swej ostatniej
grudniowo-styczniowej podróży z żalem przyznawał, że „nasze granice nie dojrzały jeszcze w amerykańskiej opinii”, że polska argumentacja nie wywierała w Ameryce większego wrażenia.
NKJP: Gazeta Wyborcza, 1999