Wioska jak z obrazka, przemiłe towarzystwo oczarowuje po jeździe przez bezludne tereny. Po spacerach, po kolacji z rodziną szefa wioski idziemy na bal. Przechodzi wszelkie nasze oczekiwania. Kilku
Malgaszy chodzi po wioskach z obnośną dyskoteką, taszczą na drągach kolumny, magnetofon i generator. Czarny lud i biały lud tańczy do późna wokół pala wbitego na skraju wioski. Wielki tuman kurzu. Imprezę uświetnia bambusówka sprawnie donoszona przez syna szefa wioski.
Arek Ziemba, wloczykij.com, 2016
To osobny kontynent, a nie część Afryki. I ten pogląd manifestowany jest wszędzie. Po pierwsze,
Malgasze nie mają wiele wspólnego z gorącym temperamentem i bezpośredniością Afrykańczyków. Tutaj ludzie są nieśmiali, powolniejsi jacyś, tacy trochę przygaszeni i sprawiający wrażenie żyjących w innym świecie. Po drugie, styl ubierania się także odbiega od typowo afrykańskiego. Jaskrawych szat tutaj nie uświadczysz. Ludzie są eleganccy, a ich ubrania dopasowane kolorystycznie i bardziej stonowane. Najważniejsze jest nakrycie głowy. Kapelusz. Kolorowy, z kwiatkiem, okrągłym rondem, zawadiacko zakrzywiony czy też ubrany tył na przód. To prawie najważniejszy element stroju
Malgasza. I nie chodzi tu tylko o kobiety. Każdy dbający o wygląd mężczyzna bez tego efektownego nakrycia głowy nie pokaże się w centrum choćby najmniejszego miasteczka! Zaskakująca jest też sama oryginalna uroda Malgaszy, którzy, mimo że mówią tym samym językiem, stanowią niesamowitą mieszankę etniczną ludów przybyłych z Azji
Południowo-Wschodniej, Murzynów i Arabów.
Justyna Rybak, mojeopinie.pl, 12.02.2011