Obudziły nas od samego rana trzy kolejne telefony z
call centers, próbujące wydrzeć babci pośmiertnie kawałek jej emeryturki: a to na monumentalne dzieło o historii Polski, zawierające nieznane dotychczas fakty (...), a to na medal przedstawiający Jana Pawła II, wykonany ze szlachetnego stopu metali. Tym razem był to jakiś Instytut Termodynamiki, pokaz rewolucyjnej metody zdrowotnej i coś jeszcze, czyli typowe telehieny, bombardujące od rana wszystkie numery staruszek i staruszków, wyszukujące w książkach telefonicznych imiona nadawane sześćdziesiąt, siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat temu, a potem sprzedające sobie nawzajem listy kontaktów z nagłówkiem „Naiwne dziady” i „Jelenie do wycyckania”. Trzy z rzędu, w jeden poranek. Ile ich codziennie odbierała? (...)
Jacek Dehnel, Dziennik roku chrystusowego, 2015