Drugim zwierzęciem był żbik, który przypomina kota domowego, ale nim nie jest. Kiedy o nim słuchaliśmy, naukowcy dyskutowali, czy żbiki jeszcze w Polsce w ogóle żyją. Wreszcie trzecim był wąż Eskulapa. — Jest długi na kilka metrów i gruby jak ramię drwala. Dusi swoje ofiary — opowiadali przy zupie
bieszczadnicy, a Romek i ja postanowiliśmy, że musimy go znaleźć.
wyborcza.pl, 16.10.14
Janusz Zubow, bieszczadzki rzeźbiarz, wagabunda, jeden z ostatnich zakapiorów, nie żyje. W minioną sobotę grono
bieszczadników pożegnało Go na cmentarzu w Cisnej.
Absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych przyjechał w Bieszczady ponad dwadzieścia lat temu. Imał się różnych zajęć. Wypalał węgiel drzewny, rzeźbił, ale przede wszystkim wędrował po górach. Nigdzie długo miejsca nie zagrzał. Mieszkał w Chrewcie, Rzepedzi, Chmielu, na Połoninie Wetlińskiej, na Szczerbanówce, w bacówce na przełęczy Orłowicza, w Cisnej, a po śmierci Jędrka
Wasielewskiego-Połoniny — zamieszkał w domu nad potokiem w Kulasznem.
NKJP: Dziennik Polski, 2000