SPP Drogi Watsonie, jak nazywa się autor naszych przygód?
Conan Doyle i rytm prozy, w pełnym dostępie dla każdego

Gdyby Arthur Conan Doyle debiutował w dzisiejszych czasach, nikt nie miałby wątpliwości, że należy odmieniać wszystkie elementy tej nazwy własnej osobowej: dwa imiona, Arthur i Conan, oraz nazwisko Doyle. Ale nie o gdybanie idzie, lecz o fakty i poprawność językową.

Zatem najwłaściwsza teoretycznie odmiana to:
1. Arthura Conana Doyle’a, z Arthurem Conanem Doyle’em
Nazwisko w odmianie zapisywane zgodnie z regułą odmiana imion, nazwisk, rzeczowników (III): zakończone w piśmie na -e lub -es, które nie jest wymawiane.

Atoli w XIX wieku, gdy opowieści o Sherlocku Holmesie docierały do polskojęzycznych czytelników, zwyczaje adaptacyjne były nieco inne. Bardzo często pozostawiano nazwiska bez odmiany, co do imion zaś — bywało, że wybierano jedno (spotkało to Rimbauda, który raz jest Jeanem-Arthurem, a nieraz tylko Arthurem lub spolszczonym Arturem). Tak więc konserwatyści galicyjscy bez specjalnej atencji pisali o dziełach Conana Doyle:
2. Niewiele słów należy się czteroaktowemu „Sherlockowi Holmesowi” Conana Doyle i Gilleta (przeróbka A. Borenharda). Jestto przeróbka sceniczna nowelli znanego kryminalistycznego autora będąca źródłem bardzo niewybrednych wrażeń. Po za tem zamiar Dyrekcyi wystawiającej sztukę był tylko kasowy, nie naszą więc jest rzeczą wglądać w jego wyniki. („Przegląd Polski” 1907, t. 163, s. 171–172.)
Inaczej zaś niż współcześnie kształtowała się kwestia wołacza i bohaterowie w polskich przekładach śmiało używali wołacza por. odmiana nazw i rzeczowników (przypadki): wołacz od nazwisk.

Prawie dobrze było w czasach II Rzeczypospolitej, bo choć bez pierwszego imienia, ale z odmienionym drugim i z odmienionym nazwiskiem znalazł się „nasz” autor w książce Antoniego Słonimskiego:
Przypomina mi się powieść Conana Doyle’a o zaginionym świecie przedpotopowym, który jakiś uczony odkrył w środku Ameryki południowej. (Antoni Słonimski, Pod zwrotnikami. Dziennik okrętowy, 1925, s. 79)
Później jednak coś się wydarzyło. Przywrócono imię pierwsze, ale drugie z niewiadomych powodów zaczęło być traktowane jako jakby pierwsza część nazwiska, z tendencją do nieodmieniania. W NKJP (próba zrównoważona) poprawna i znana sprzed wojny forma Conana Doyle’a nie występuje, za to jest 25 wystąpień Conan Doyle’a, np.:
3. Nie tylko patrzymy, ale spostrzegamy elementy pojawiające się w polu widzenia. Następny ważny krok to trafne wysuwanie wniosków, a więc dedukcja, którą często wiąże się z nazwiskiem Conan Doyle’a i z nazwiskiem jego bohatera Sherlocka Holmesa. (NKJP: M. Jarosz, Piątek Trzynastego, 2002)
Conan jest tu traktowany jakby był pierwszym, nieodmiennym członem nazwiska złożonego typu Woy-Wojciechowski, albo, co również jest tradycyjne, choć według współczesnych norm niepoprawne, jak mówienie o Jean-Paul (zamiast: Jeanie-Paulu) Sartrze czy o filmach i ekscesach Woody (zamiast: Woody’ego) Allena. Gdy przychodzi do rozważania nad zasadnością takiego traktowania obcych imion i nazwisk, pojawia się argument, że tak brzmi lepiej i jakoś rytmiczniej. Nie jest to zbyt przekonujące dla sceptyków, ale dla wierzących w słuszność swej postawy wystarczające.

I to jest współczesny zasadniczy problem poprawnościowy. Odmieniać według reguły czy według powszechnie przyjętej i przez kilka dziesięcioleci utrwalonej także w porządnie redagowanych książkach tradycji?

Jesteśmy za wywieraniem delikatnej presji, by odmieniać oba imiona i nazwisko. My, ludzie związani ze słowem, powinniśmy jednak wykazywać się tolerancją i zrozumieniem dla błędów, które nie były błędami w nieco innym kontekście historycznym.

To tylko próbka tego, do czego dostęp mają
użytkownicy pełnej wersji Dobrego słownika.

Zyskaj dostęp do wszystkich 4999 artykułów poprawnościowych.
sprawdź
newsy, porady + e-book