Gdyby chodziło o malutki
finalik jakichś lokalnych mistrzostwek (czyli zdrobnienie rzeczownika
finał), nie mielibyśmy wątpliwości i w dopełniaczu użylibyśmy sami końcówki
-u i innym też byśmy ją zalecali.
Co innego jednak, gdy chodzi o
finalik drukarski. Nasze (większości pracujących ze słowem) kompetencje nie są wystarczające, by mieć pewność i wyczucie, bo słowa tego używają historycy książki i typografii, bibliologowie i przedstawiciele podobnych dość wąskich i nieczęstych specjalności. W Narodowym Korpusie Języka Polskiego słowo to w zasadzie nie występuje, a cóż dopiero oczekiwać rozstrzygnięcia co do frekwencji dopełniacza. W takiej sytuacji z pomocą mogą przyjść tylko specjalistyczne teksty naukowe.