Do niedawna trzymaliśmy się następującej reguły ortograficznej: Nazwy firm, marek, modeli wyrobów piszemy wielką literą, np. Volvo, Sprite, Swatch (więc zegarek marki Swatch, zegarek Swatch), Mondeo (więc samochód marki Ford Mondeo, model Ford Mondeo).
Natomiast nazwy produktów, wyrobów przemysłowych firm piszemy małą literą, np. kupiłem dwa swatche (dwa zegarki marki Swatch), jeżdżę volvo (samochodem marki Volvo), przyjechał swoim mondeo (samochodem typu Ford Mondeo), wyjął z lodówki bakomę (produkt firmy Bakoma), w pracy używam nokii (telefonu marki Nokia), poproszę dwa lechy i dwa żywce (dwa piwa marki Lech i dwa piwa marki Żywiec).
Reguła nakazująca pisać wyroby firmowe małą literą jest konwencjonalna — taki sposób zapisu został ustalony i przyjęty przez kompetentne gremium. Niemniej dla wielu użytkowników polszczyzny mała litera na początku nazwy produktu równobrzmiącej z nazwą firmy wygląda nieraz dziwnie i sprzecznie z intuicją językową. Również wielu językoznawców wypowiada się o niej krytycznie. Tak np. pisał prof. Witold Mańczak w Poradniku Językowym (nr 3/2006):
Przede wszystkim przejrzałem gazety w języku angielskim, czeskim, fińskim, francuskim, hiszpańskim, holenderskim, rosyjskim, słowackim, ukraińskim, węgierskim i włoskim, jednak nigdzie nie stwierdziłem, żeby pisano np. ford zamiast Ford. (...) żebym w międzyczasie w jakimkolwiek obcym języku obcym napotkał markę samochodu napisaną małą literą. Z tego wniosek, że rację mają dziennikarze, którzy twierdzą, że pisownia ford, zalecana przez polski przepis ortograficzny, ma charakter wyjątkowy”.
A tak prof. Mirosław Bańko w poradni językowej PWN (08.04.2015)
Wymienioną zasadę łatwo byłoby poprawić: nazwy marek należałoby pisać wielką literą jak każdą nazwę własną, a nazwy egzemplarzy tych marek fakultatywnie, według oceny piszącego. Jest też możliwe mniej śmiałe rozwiązanie: nazwy egzemplarzy określonych marek piszmy zasadniczo małą literą, chyba że jakieś okoliczności przemawiają przeciwko. Nieoficjalnie taka zasada obowiązuje już dziś.
W dawniejszych polskich tekstach też znajdziemy pisownię od wielkich liter, por.
Klienci mogli spłacać część należności starymi maszynami. Zapełniały one stopniowo nasze mieszkanie. Były wśród nich stare „Hammondy”, „Adlery”, a także prymitywne maszyny „Mignon” piszące za pomocą jednego klawisza i ruchomego drążka nastawionego na odpowiednią literę alfabetu, który mieścił się obok, na osobnej tabliczce.
W praktyce więc jest to reguła dość często naruszana (np. nagminnie w czasopismach motoryzacyjnych), zwłaszcza w wypadku nazw mniej znanych czy nowszych.
Ponadto jej stosowanie jest proste jedynie w teorii. Kupiłem chryslera (samochód) i Fiat kupił Chryslera (firmę) — tu jest prosto. Gdy jednak dochodzimy do zapisywania w tekstach różnych wielowyrazowych nazw modeli produktów, wtedy pojawiają się wątpliwości. Na przykład w zdaniu Po tybetańskiej stronie dojeżdża się do obozu wyjściowego samochodem, a dni spędza się w toyocie land cruiser powinny być małe litery, ponieważ chodzi tu o samochód typu Toyota Land Cruiser. Inna rzecz, że w wielu tekstach, np. w czasopismach motoryzacyjnych, spotkalibyśmy się tu z pisownią od wielkich liter. A w zdaniu W Toyocie Land Cruiser V8 wykorzystano wyłącznie materiały najwyższej jakości uprawnione są duże litery, ponieważ mowa tu o modelu. Trzeba przyznać, że rozróżnienia te są dość subtelne.
Wydaje się, że gdy mamy do czynienia z nazwą firmy i tożsamą nazwą produktu, to omawiany tu przepis ortograficzny jest w miarę przestrzegany, por. np. Smith & Wesson nie produkuje już tego modelu i Wyjął zza pazuchy smitha & wessona. Jeśli jednak chodzi o markę i egzemplarz produktu, to omawiana reguła często pozostaje teorią, por. np. W sieci tej nie znajdziecie jednak w ogóle Jacka Daniel’sa i Wyjął zza pazuchy Jacka Daniel’sa (zgodnie z regułą miałoby być: Wyjął zza pazuchy jacka daniel'sa).
W związku ze wszystkim, co napisaliśmy powyżej, proponujemy następujące rozwiązanie (wdrażane praktycznie w Dobrym słowniku).
Po pierwsze, gdy mamy do czynienia z marką i tożsamą nazwą produktu, to zostawiamy piszącym wybór: można nazwę wyrobu pisać od małej litery (w myśl starej reguły), można pisać od wielkiej litery.
W Dobrym słowniku przyjęliśmy następujące rozwiązanie: jeśli dana marka kojarzona jest z danym produktem, wtedy notujemy hasła od wielkiej litery i nie mamy nic przeciwko zapisom kupił Snickersa, wypił Nałęczowiankę, zjadł Laysy, pożyczył Amol, wyprał w Persilu.
Jeśli zaś w ramach tej marki wypuszczane są na rynek inaczej nazywane modele, to nawet jeśli nie jest ona faktycznym, formalnym producentem danego wyrobu przemysłowego, to notujemy nazwę marki od wielkiej litery i osobno nazwę produktu od małej litery (por. Chevrolet). Oznacza to tyle, że preferujemy „tradycyjne” zapisy typu Podjechał chevroletem / polonezem / oplem (a dopuszczamy też Podjechał Chevroletem / Polonezem / Oplem).
Po drugie, gdy mamy do czynienia z modelem danej marki, wtedy dopuszczamy zapis egzemplarza (egzemplarzy) produktu od małej litery, ale w Dobrym słowniku podajemy zapis wyłącznie wielką literą (por. Cruze). Oznacza to tyle, że preferujemy nowsze zapisy typu Podjechał Zafirą / Cruze’em / Lancerem (a dopuszczamy też Podjechał zafirą / cruze’em / lancerem).
Jeśli w określeniu egzemplarza produktu pojawia się pełna nazwa modelu (wraz z nadrzędną marką), wtedy stosujemy regułę, którą można by nazwać „zasadą cofania wielkiej litery”: skoro model zapisujemy od wielkiej litery, to poprzedzającą go markę też. Oznacza to tyle, że preferujemy nowsze zapisy typu Podjechał Oplem Zafirą / Chevroletem Cruze’em / Mitsubishi Lancerem (a dopuszczamy też Podjechał oplem zafirą / chevroletem cruze’em / mitsubishi lancerem, choć wydają nam się one nieco sztuczne i rzadko stosowane).
Po trzecie, gdy przy nazwie marki pojawia się oznaczenie literowe, liczbowe lub liczbowo-literowe dla określenia modelu, wtedy zalecamy zapis od wielkich liter także w przypadku pisania o konkretnym egezmplarzu. O ile więc pisalibyśmy np. Piloci boeinga 10 minut po starcie z amsterdamskiego lotniska zameldowali o pożarze dwóch z czterech silników (choć dopuszczamy też zapis Piloci Boeinga 10 minut po...), o tyle już Piloci Boeinga 707 10 minut po starcie z amsterdamskiego lotniska zameldowali o pożarze dwóch z czterech silników (co zresztą jest w pełni zgodne z uzusem).
W kwestii oznaczeń dodatkowych, dywizów i wielkości liter pomocne będą jeszcze informacje poprawnościowe w hasłach GAZ czy ZIŁ.
Zwróćmy jeszcze uwagę na trzy grupy rzeczowników.
Do pierwszej należą nazwy typu beemka. Są to rzeczowniki pochodne słowotwórczo od nazw produktów firmowych. Nie różnią się zwykle znaczeniem, czy raczej odniesieniem, od swych podstaw (a co najwyżej rejestrem stylistycznym). I tak np. beemka to tyle co bmw ‘samochód marki BMW’, a renówka to tyle co renault ‘samochód marki Renault’ itd. Takie rzeczowniki również piszemy od małej litery.
Do drugiej grupy należą nazwy typu adidas. Są to rzeczowniki, które tylko genetycznie wiążą się z produktami firmowymi, rozszerzyły bowiem swoje znaczenie, zyskały status nowego wyrazu (są rzeczownikami pospolitymi). Mamy tu na myśli np. adidas (‘but sportowy’), pampers (‘pielucha jednorazowa’ lub 'niedoświadczony pracownik'), walkman (‘przenośny odtwarzacz kasetowy’) itp.
Trzecia grupa to nazwy pisane w całości wielkimi literami, jak IBM, UAZ, BMW, lub takie, w których wielka litera występuje w środku, jak iPad czy MacBook. Dopuszczamy zapisywanie nazw produktów tych pierwszych marek dwojako: bmw stoi pod domem lub BMW stoi pod domem; przestawił swój ibm w inne miejsce lub przestawił swój IBM w inne miejsce. W Dobrym słowniku w części hasłowej notujemy ten wariant, który częstszy jest w uzusie.
Natomiast produkty marek, których nazwy zaczynają się małą literą, a wielka litera (lub wielkie litery) występują w środku, należy zapisywać tak samo jak nazwy tychże marek, np. użyczył mi swojego nowego iPada. W podobny sposób proponujemy zapisywać produkty marek, których nazwy zaczynają się wielką literą, a ponadto wielką literę mają w środku, np. użyczył mi swojego nowego MacBooka. Możliwy jest tu też zapis konsekwentnie zmieniający wielkie litery na małe, a zatem użyczył mi swojego nowego macbooka.
Nietrywialnym problemem było podjęcie w Dobrym słowniku decyzji o firmach, typach firm, których nazwy produktów powinny zostać uwzględnione, gdyż nie ulega wątpliwości, że dodanie wszystkich nazw produktów wszystkich firm jest, po pierwsze, praktycznie niewykonalne (trudno sobie wyobrazić zamieszczenie wszystkich nazw komputerów, odkurzaczy, mydeł, magnetowidów, rowerów, hulajnóg, telewizorów, ekspresów do kawy, mikserów, dezodorantów, maszynek do golenia, płynów do mycia naczyń, proszków do prania itp.), po drugie, prowadziłoby do opracowywania haseł, do których mało kto by sięgał. Poza tym, co jest nie mniej ważne, żaden inny rejestr słownictwa nie zmienia się w takim tempie. Nigdzie indziej nazwy nie zużywają się tak szybko i, zwykle dla potrzeb marketingowych, nie powstają kolejne. Równocześnie w ogromnej większości służą one przede wszystkim zaspokajaniu nie realnych potrzeb nazwania nienazwanego, lecz potrzeb marketingowych — wyróżnienia się na rynku. Tworzenie nazw firm i produktów to dziś zajęcie tysięcy agencji. Nie mają one semantycznego znaczenia, a jedynie odniesienie typu: agfa/Agfa ‘produkt marki Agfa’ lub accent/Accent ‘samochód marki Hyundai Accent’.
Dlatego w Dobrym słowniku zawarte są przede wszystkim te nazwy firm i ich produktów, które były często wyszukiwane lub o które pytali użytkownicy.