Gdy weszliśmy z Pawłem do izby, wujek Władek siedział przy stole i jadł z miski
grochówkę. Cała izba pachniała tą
grochówką. W jednej ręce trzymał wielką pajdę chleba, w drugiej łyżkę i głowę miał nieomal zanurzoną w tej misce, że tylko zmysiała beretka wystawała mu z tego jedzenia. Rwąc właśnie zębami chleb, spojrzał znad miski w naszą stronę i zamarł. Wyglądało, że próbuje mnie sobie usilnie przypomnieć (...) i powiedział:
— A, to ty? Przyjechałeś? — I zaraz się poprawił: — Przyjechaliście? Ugotowałem
grochówki. Może zjecie?
Grochówka, mówię ci, najlepsze jedzenie. Na cały tydzień nagotujesz i potem tylko się odgrzewa. Zgęstnieje, to dolejesz wody i prawie jej nie ubywa.
NKJP: Wiesław Myśliwski, Widnokrąg, 1996