A dyrektor Pytlakowski wzywał mnie co kwartał do gabinetu i indagował, czy już podjąłem decyzję wstąpienia do partii, bo nauczyciel historii powinien mieć jakąś ideową busolę i kuratorium jest poważnie zaniepokojone. — Nigdy nie mieliśmy historyka bezpartyjnego — wpatrywał mi się w oczy jak bazyliszek. Potem bez zapowiedzi
hospitował lekcję, której tematem było umacnianie władzy ludowej w latach czterdziestych... ot, tak... żeby przyjrzeć się procesowi dydaktycznemu. Na przerwie podchodził prawdziwie zatroskany. — Czy takim ujęciem tematu nie naraża pan szkoły i uczniów na niepotrzebne kłopoty?
NKJP: Dawid Bieńkowski, Nic, 2005