375 Sanskryt i -cza-/-ća-, -cze-/-će- itp.
ortografia (II)

Pochodzące z sanskrytu nazwy zapisuje się w polszczyźnie na dwa sposoby. Pierwszy (zwany transkrypcją twardą) polega na zapisywaniu dwuznaków cz, sz, przed samogłoskami, np. dakszina, dżati, czela. Jest to system najstarszy, nawiązujący do polskiej tradycji literackiej.

Drugi jest nowszy (zwany transkrypcją miękką), niektórych przy pierwszym zetknięciu szokuje, ale ma już za sobą kilkudziesięcioletnią tradycję (choć oficjalnie został zatwierdzony w latach dziewięćdziesiątych). Polega on na

Uwaga 1:
Uwaga 2:

Dodatek 1: we wskazówkach edycyjnych dla autorów na

Dodatek 2: dopisujemy do reguły jeszcze niezwykle ciekawy komentarz znakomitego polskiego sanskrytologa:
Pewne wyrazy sanskryckiego pochodzenia zadomowiły się już w naszym języku do tego stopnia, że stały się wyrazami polskimi. Nikomu nie przyjdzie do głowy wymawiać „Buddha” — po polsku mówimy „Budda”. U początków indologii polskiej transkrybowano wszystkie wyrazy sanskryckie zgodnie z fonetyką polską, traktując sanskryt jako język martwy, jak łacinę czy grekę. Problem w tym, że sanskryt nie jest tak do końca martwy. Nie chodzi tu o tych kilkuset braminów, którzy w każdym spisie powszechnym podają uporczywie sanskryt jako swój język rodzimy, lecz o żywą, nieprzerwaną od dwóch tysięcy lat tradycję dokładnego przekazu wymowy sanskryckiej, opisanej w starożytności naukowo i szczegółowo przez Paniniego. Nie mamy tu do czynienia z tzw. restytutą, jak w przypadku łaciny i greki. Po prostu wiemy dokładnie, jak sanskryt brzmi, brzmiał i brzmieć będzie. Stąd pokusa

Pełna treść tej i 414 pozostałych reguł dostępna w abonamencie.

W cenie jednej kawy na miesiąc.
sprawdź
newsy, porady + e-book